czwartek, 21 listopada 2013

Moje sprawy

Witam Was serdecznie,
ostatnio znowu mnie nie ma, nie tylko u siebie, ale również u Was. Nie mam na nic czasu, jestem już wykończona i nie mogę się doczekać kiedy maluch przyjdzie na świat, chociaż został  nam jeszcze miesiąc czasu. W poniedziałek mam imieniny, w weekend przyjedzie rodzina, staram się jakoś uporządkować mieszkanie, bo ostatnio prawie nic w nim nie robię, dodatkowo wielkimi krokami zbliżają się Święta, dziś udało mi się kupić większość prezentów gwiazdkowych, dla tych najbardziej wymagających, czyli dla dzieciaków, a w rodzinie mamy ich sporo. Każdy w innym wieku, inne zainteresowania. Może niektórym wydawać się , że to jeszcze za wcześnie na prezenty, ale nie chcę zostawiać męża samego z tym wszystkim, bo nie wiem kiedy czeka mnie szpital. A Wy robicie już Świąteczne zakupy, czy tylko mnie ogarnęło Świąteczne szaleństwo??
Pozdrawiam cieplutko

wtorek, 15 października 2013

Pora na wyniki

Witam Was serdecznie,
dziś przyszła pora abym wybrała zwycięzcę mini rozdania. Przepraszam, że musiałyście chwilę poczekać, ale myślę że nikt specjalnie na tym nie ucierpiał. 
Na samym początku chciałam podziękować wszystkim za udział w rozdaniu. Zgłosiło się aż 61 chętnych osób, przekroczyło to moje najśmielsze oczekiwania. Liczba obserwatorów na blogu również podskoczyła w górę. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dłużej, a nie tylko na czas w którym na blogu jest rozdanie.

No dobrze, przejdź my do meritum, czyli do zwycięzcy.
Na początku musiałam przygotować osoby do wylosowania

oraz maszynę losującą


W końcu przyszła chwila na losowanie


Zwycięzcą jest:




Kochana gratuluję wygranej, za chwilkę wysyłam Ci mail, na Twoje dane do wysyłki czekam do końca tygodnia.

Pozdrawiam cieplutko

czwartek, 26 września 2013

Mini rozdanie u Kruszynki

Witam Was serdecznie,
dzisiaj piszę Wam 200 post. A że okrągła liczba, to warto, żeby i post  był wyjątkowy, dlatego dzisiejszy jest rozdaniowy. Chciałam Was zaprosić na rozdanie, którego jestem organizatorem. Rozdanie trwa od momentu pojawienia się posta na blogu do dnia 10.10.2013 do 23:59 po tym terminie postaram się w jak najszybszym czasie podać zwycięzcę.


W mini rozdaniu można wygrać:
Pomadkę w płynie 906(czerwień) od Paese, produkt nieużywany, otworzyłam go tylko by zobaczyć dokładnie kolor
Serum do rzęs od Oriflame, produkt nowy
Kredkę do oczu 07(zgniła zieleń) od Paese, produkt nowy
Mini-me eye liner 010(Black Raven) od Miss Spotry , również nowy

Mam nadzieję, że nagroda Wam się spodoba i licznie weźmiecie udział w rozdaniu.
Żeby wziąć w nim udział należy:
1. Być publicznym obserwatorem mojego bloga
2. W komentarzu pod postem wyrazić chęć wzięcia udziału w mini rozdaniu, oraz podać mail
3. Dodatkowo możecie polubić mój profil na fb KLIK oraz poinformować innych o moim mini rozdaniu na przeróżne sposoby, baner na blogu, info na fb, osobna notka itp. Z każdą przekazaną dalej informację zwiększasz swoje szanse na wygraną.

Przykładowa forma zgłoszenia:
Obserwuję jako: ...
Na fb lubię jako: ... ( nie musicie podawać całego nazwiska)
Mail:
Poinformowałam świat o mini rozdaniu : ( podajecie linki gdzie mogę to sprawdzić)

piątek, 20 września 2013

PaeseBox w moich rękach.

Witam Was serdecznie,
dzisiaj przedstawię Wam PaeseBox, który dotarł do mnie wczoraj (już się bałam, że nie przyjdzie), Trochę obawiałam się tego co znajdę w środku, bo posiadam kilka kosmetyków od Paese. W pudelku za 39 zł było 5 pełnowartościowych kosmetyków, a prezentują się one tak:
W standardowym pudelku do paczek znajdowało się czarne pudełeczko tekturowe, 

a w nim kosmetyki


które tak prezentują się po rozpakowaniu



W pudełku znalazłam dwie perełki, jeden kosmetyk do którego mam mieszane uczucia, oraz dwa, które zupełnie nie trafiły w mój gust, którymi chętnie się podzielę.

Pierwszą perełką, która uśmiechała się do mnie od kiedy tylko otworzyłam pudełko jest KASZMIR, matowy cień do powiek 612, piękny, delikatny odcień. Jego cena to 17, 90zł.
Kolejne cudeńko to mineralny podkład matujący 03-bezowy, to mój pierwszy podkład mineralny, kolor pasuje idealnie. Koszt 32,90zł
Produkt, który wzbudza moje mieszane uczucia, mam nadzieję, że do pierwszego użycia to lakier do paznokci kolor 136. To taki ni czerwień ni fuksja, mam nadzieję, że na pazurku będzie bardziej fuksja:) Cena lakieru to 15, 90zł
I ostatnie dwa produkty, które zupełnie do mnie nie trafiły to pomadka w płynie 906, ewidentnie nie mój kolor , cena to 22, 90 zł, oraz kredka do oczu 07, koszt 13,90 zł, obecnie w promocji za 10,90zł.


Podsumowując mimo moich obaw jestem zadowolona z zawartości pudełka, mimo tego, że nie wszystko przypadło mi do gustu i tak było warto się skusić na ową promocję, gdyż całkowita wartość kosmetyków wyniosła 100, 50 zł, a nasz koszt to 39 zł. Jeśli jesteście zainteresowane zamówieniem pudełka macie jeszcze czas do końca września:)

Jeszcze na sam koniec wspomnę tylko, że niebawem możecie się spodziewać mini rozdanie, w którym min. do zgarnięcia pomadka w płynie okaz kredka do oczu Paese.
Pozdrawiam cieplutko

środa, 18 września 2013

torebki hurt

Witam Was serdecznie,
dzisiejszy post jest zupełnie z innej beczki, na jednym  blogu przed chwilą przeczytałam o sklepie torebkihurt.pl, torebki mają w bardzo atrakcyjnych cenach, podobno są solidnie zrobione i wszystko jest z nimi ok, warunek zamówienia w sklepie to min 5 sztuk. Ja osobiście nie potrzebuję aż tylu torebek, chociaż ceny bardzo kuszą, dlatego chciałam zapytać czy dziewczyny z Łodzi lub okolic byłyby zainteresowane wspólnym zamówieniem. Na chwilę obecną ja zdecydowałam się na dwie torebki:
2450B czerń/beż
















  Za całe 19, 68 zł

A12 RÓŻ/KARMEL

 i druga za 15, 99zł.

Ceny bardzo atrakcyjne, a te torebki tak mnie urzekły, że muszę je mieć :))

Osoby zainteresowane wspólnym zamówieniem bardzo proszę o kontakt.

poniedziałek, 16 września 2013

Miss Sporty Metal Flip 020

Witam,
dziś pazurki w krótszym wydaniu niż ostatnio, niestety jednego dnia złamały mi się dwa pazury i musiałam obciąć wszystkie, na fotach nawet będzie widać mój połamany pazur;/ A na pazurkach możecie zobaczyć mani przy użyciu lakieru Miss Sporty Metal Flip nr 020. Niestety zdjęcia nie są w stanie oddać koloru jaki uzyskujemy na żywo, a tym bardziej jak lakier mieni się w słońcu.

Na zdjęciu powyżej wydać jedną warstwę lakieru ( i mój biedny wskazujący pazurek ), nie jest ona kryjąca, wygląda praktycznie jak zwykły perłowy lakier.



Lakier z dwiema warstwami prezentuje się zupełnie inaczej. Co prawda na focie nie widać wielości kolorów, które widać na paznokciu, ale prezentuje się pięknie.



Ja jednak postawiłam na trzy warstwy lakieru, moim zdaniem, tak prezentuje się on najlepiej, jest w 100% kryjący. Kolor jaki posiadam to 020 takie pomieszanie różu, fioletu, niebieskiego, a w słonku nawet pojawia się zieleń. Nigdy nie posiadałam metalicznego lakieru, ale teraz już wiem, że efekty uzyskane na żywo są olśniewające. W tej chwili jest to mój ulubiony lakier i pewnie jak wybiorę się do Rossmana kolejnym razem skuszę się na inne odcienie. Dodam tylko, że lakier nie tylko zachwycił mnie swoim kolorem, ma on gruby pędzel i łatwo nakłada się go na płytkę, nie smuży i jest mega trwały. Na moich pazurkach wytrzymał uwaga, uwaga 5 DNI !! bez bazy i utwardzacza i prezentował się nadal fajnie. Zapłaciłam za niego nie całe 8 zł, więc za tę cenę opłaca się i to bardzo.
Posiadacie może lakier z tej kolekcji, albo inne lakiery  z tej firmy, są równie dobre jakościowo jak ten?


A na sam koniec chciałam Was jeszcze zaprosić na mój profil na FB

piątek, 13 września 2013

PaeseBox

Witam Was serdecznie, 
dziś chciałam tylko wstawić krótką informacje na temat.Paese Box


na plakacie macie wszystko potrzebne info, a w skrócie wygląda to tak, że w Boxie znajduje się 5 pełnowartościowych kosmetyków od Paese w cenie 39 zł, oczywiście kosmetyków nie wybieramy sami, są one losowo wybrane spośród cieni do powiek, błyszczyków, pomadek, kredek do oczu, lakierów i odżywek do paznokci, róży, zmywaczy oraz pudrów.
Ja lubię markę Paese, mam od nich kilka, albo nawet kilkanaście produktów więc postanowiłam zamówić sobie takiego boxa. Mam nadzieję,  że niespodzianka będzie miła i że nie zdubluje mi się nic co posiadam.
A Wy zamówiłyście już PaeseBox?
Lubicie takie akcje??

piątek, 6 września 2013

Rimmel WEAR MAXX 366

Witam Was serdecznie,
dziś pokażę Wam kolejny odcień z serii Rimmel Wear Maxx, który znalazł się w moich zbiorach. Ostatnio pisałam o numerze 357, o którym możecie przeczytać TUTAJ. Dziś przyszła pora na kolor 366 beige.



Jak widać na zdjęciach powyżej pierwsza warstwa nie jest kryjąca, dlatego na kolejnych fotach mamy już dwie warstwy lakieru.




Z dwiema warstwami kolor prezentuje się dużo lepiej, chociaż i tak średnio mi się podoba. Może dlatego, że jest perłowy i bardzo smuży podczas malowania co znacznie utrudnia jego aplikację. Pomimo tego, że 357 i 366 są z jednej kolekcji na paznokciach zachowują się zupełnie inaczej . Tak jak napisałam parę zdań wcześniej 366 smuży w trakcie malowania, również trzyma się na pazurkach znacznie krócej, u mnie 2 dni i musiałam się go pozbyć, bo już stracił blask i pojawiły się pierwsze zdarcia. Pozostał mi jeszcze trzeci lakier z tej kolekcji, zobaczymy jak on się będzie zachowywał i może zrobię post porównujący . . .
No cóż zobaczymy, a Wam podoba się ten kolor??

poniedziałek, 2 września 2013

Absolute Lips Douglas

Chciałam Wam dzisiaj przedstawić błyszczyk Douglas Absolute Lips. Otrzymałam go już dość dawno do testowania z Klubu Ekspertek Ofeminin, za co bardzo serdecznie dziękuję. Oczywiście moja opinia o produkcie już od dawna widnieje na stronie i ku mojemu zdziwieniu jest najsurowsza . . . sama nie wiem czemu, ale na blogu również postanowiłam napisać co o tym produkcie myślę.



Dostępność:
Perfumerie Douglas

Koszt:
Początkowo cena wynosiła 39 zł

Pojemność:
8 ml

Data ważności:
24 miesiące od otwarcia

Opis producenta:
Douglas Absolut Lips to błyszczyk z innowacyjnym spiralnym aplikatorem, który idealnie dopasowuje się do kształtu ust i ułatwia nakładanie. Nawilżająca formuła składników 3D z ekstraktem z hawajskiej rośliny Portulaca Oleracea stymulującej syntezę kwasu hialuronowego intensywnie nawilża, chroni i wypełnia usta. W rezultacie usta są powiększone, odżywione i nawilżone. Błyszczyk występuje w 12 soczystych kolorach, które zostały nazwane imionami kobiet. Formuła nie zawiera parabenów i olejów mineralnych.

Moja opinia:
Błyszczyk zapakowany jest w standardowe dla tego kosmetyku plastikowe opakowanie, niestety dosyć nie szczelne, więc można go używać tylko w domu, bo jak zmieni pozycję ze stojącej w leżącą to niestety się wylewa z opakowania. Innowacyjny spiralny aplikator nabiera zdecydowanie zbyt wiele kosmetyku przez co trudno go dobrze i równomiernie rozprowadzić na ustach. Kolor jaki posiadam to 06 Hanna, początkowo przeraził mnie, ale bardzo szybko pozbyłam się obaw. Kolor pięknie prezentuje się na ustach, jest delikatny, niestety krótko utrzymuje się na ustach. Bardzo dobrze nawilża usta, nawet gdy po kolorze już dawno ślad zaginął. Nie zauważyłam powiększenia ust, może dlatego, że starałam się aplikować błyszczyk w małych ilościach gdyż jest on klejący i ma raczej odpychający zapach. Podsumowując jestem niezadowolona z tego produktu, spodziewałam się znacznie więcej po marce i po cenie.

Plusy:
+ długotrwałe nawilżenie
+ kolor 

Minusy:
- nieszczelne opakowanie
- aplikator utrudniający, a nie ułatwiający aplikację
- krótko utrzymuje się na ustach
- zapach
- efekt klejących się ust
- brak powiększenia ust

Nie wiem, czy ja trafiłam na jakiś felerny egzemplarz i dlatego u mnie tyle wad, czy po prostu zawsze jestem taka surowa i wybredna. A  Wy posiadałyście któryś z błyszczyków z tej kolekcji, byłyście zadowolone??

Pozdrawiam cieplutko i jeszcze raz bardzo dziękuję serwisowi Ofeminin.pl za udostępnienie produktu.

środa, 28 sierpnia 2013

Rimmel WEAR MAXX 357

Witam Was serdecznie,
skoro udało mi się zapuścić trochę pazurków to chyba będę dodawała więcej postów paznokciowych. Dziś przedstawię Wam mani przy użyciu lakieru Wear Maxx lycra +minerals od Rimmel w kolorze 357 azteque.

Oczywiście pod warstwą lakieru znajduje się ochronna emalia, o której pisałam TUTAJ


Dla mnie jest to już taki jesienny odcień, ale za oknem już powoli widać jesień, więc jak najbardziej pasuje.


Pazurki wykończyłam utwardzaczem lakieru od Cuccio Naturale, dzięki czemu mają piękny połysk.


Opis producenta:
Lakier do paznokci w włóknami Lycra i kompleksem minerałów. Elastyczny, nie pęka, nie odpryskuje. Tworzy na powierzchni płytki tarczę , która chroni paznokcie przed czynnikami zewnętrznymi. Trwałość koloru i blasku lakieru aż do 10 dni.

Moja opinia:
Lakier z utwardzaczem , a raczej dzięki niemu utrzymał się na moich pazurkach 4 dni i wyglądał jeszcze przyzwoicie, a jest to bardzo dobry wynik jak na moje paznokcie. 10 dni trwałości to chyba tylko przy hybrydzie. Lakier ma dość gruby pędzel, ale łatwo się go nakłada na paznokcie, nie smuży i szybko wysycha. Jestem zadowolona z tego lakieru, mimo tego, że nie trzyma się 10 dni na paznokciach.

A Wy posiadacie lakiery z tej kolekcji, lubicie je, polecacie??

sobota, 24 sierpnia 2013

Idealny duet

Dzisiaj postanowiłam przedstawić Wam idealny duet do włosów, który stosuję regularnie już od jakiegoś czasu. Oba kosmetyki są od Oriflame, pierwszy z nich to całonocna terapia odżywcza hairX oraz regenerujące serum na rozdwajające się końcówki hairX.

Zacznę może od terapii nocnej, która jest już niedostępna w sprzedaży, ani nie pojawia się ostatnio w katalogach, ani nawet nie mogę jej znaleźć na stronie. Tak więc ceny tego produktu Wam nie podam, gdyż nie pamiętam ile takie cudeńko mogło kosztować.

Pojemność:
100ml

Opis producenta:
Całonocna terapia odżywcza do włosów HairX. Nałóż na całą długość włosów i końcówki przed pójściem spać. Pozostaw na włosach przez noc. Rozczesz i/lub umyj włosy, zgodnie ze swym codziennym porannym zwyczajem. Unikać kontaktu z oczami.

Moja opinia:
Produkt zapakowany jest w plastikową butelkę z atomizerem, dzięki której łatwo możemy rozprowadzić go na włosach. Zapach początkowo wydawał mi się nie przyjemny, ale nie potrafię go opisać, z czasem przyzwyczaiłam się i nawet zaczął mi się podobać. Produkt bardzo wydajny, gdyż mam go już chyba od roku i dopiero mi się skończył, dodam tylko, że mam włosy raczej grube, sięgające do łopatek. Odżywkę tą stosowałam wieczorem na mokre, świeżo umyte włosy. Niewielką ilością pryskałam włosy na całej długości i rozprowadzałam palcami, później jeszcze zawijałam na trochę w ręcznik i kładłam się spać. Rano nie myłam włosów, ale po rozczesaniu były one delikatne i mięciutkie jak u dziecka. Za to właśnie uwielbiam ten produkt, po nim moje włosy nie przypominały siana jak zawsze i pięknie się układały.
Niestety ubolewam nad tym, że w tej chwili produkt jest niedostępny w sprzedaży, gdyż z pewnością kupiłabym kolejne opakowanie.


Kolejnym produktem, który używam zawsze po myciu włosów jest Regenerujące serum na rozdwajające się końcówki włosów HairX.

Cena:
25 zł - 30 ml.
można nabyć w promocji chyba za 12,90 zł lub 14,90 zł

Opis producenta:
Starannie opracowany kompleks silikonowy osłania zniszczone końcówki włosów ochronną warstwą, która zapobiega ich rozdwajaniu się. Stosuj serum tak często, jak to potrzebne.


Moja opinia:
Serum zapakowane jest w szklaną, przezroczystą butelkę z atomizerem, która ułatwia rozprowadzanie preparatu. Zapach również nie przypadł mi do gustu, podobnie jak kosmetyku opisywanego powyżej. Serum jest przezroczyste, oleiste i raczej nieprzyjemne w dotyku. Ja na swoje końcówki stosowałam dwa naciśnięcia pompki. Wmasowywałam w końcówki i już. Kiedyś miałam duży problem z rozdwajaniem się końcówek, zaczęłam używać tego serum i problem zniknął, a ja z przyzwyczajenia i tak używałam serum aż do końca opakowania. Teraz zastanawiam się nad zakupem kolejnego opakowania, nie wiem czy nie wstrzymać się, może problem już się nie pojawi.

A jak u Was wygląda pielęgnacja włosów, posiadałyście lub posiadacie któryś z opisanych przeze mnie produktów?
Pozdrawiam cieplutko i życzę udanego weekendu.

środa, 21 sierpnia 2013

Lakier do paznokci PAESE nr 128

Dziś chciałam Wam pochwalić się przede wszystkim długością moich pazurków, dla mnie jest ona niesamowita, dlatego też częściej sięgam po kolorowe lakiery.


Na zdjęciach widać Lakier PAESE nr 128. Dla mnie jest to odcień szaro grafitowy. Kolor bardzo mi się podoba, niestety jakość lakieru pozostawia wiele do życzenia.

Mani wykonałam wczoraj po południu, więc dziś paznokcie powinny być w idealnym stanie, przecież przez noc nie kopałam w ziemi bez rękawic, nie robiłam prania ręcznego, nie zmywałam w restauracji  itp. Niestety zdjęcia zrobiłam dzisiaj i już widać przy wolnym brzegu paznokcia pierwsze odpryski i zdarcia koloru.



Lakier nakłada się łatwo, nie smuży. Wystarczy jedna warstwa żeby osiągnąć zadowalający kolor i krycie.


Obecnie na stronie internetowej sklepu lakiery są w cenie 15,90 zł. Nie jest to jakaś wygórowana cena jak na lakier do paznokci, chociaż uważam, że za taką cenę jakość lakieru powinna być lepsza.


A Wy posiadacie ich lakiery lakiery lub inne produkty? Lubicie je??
Pozdrawiam

sobota, 17 sierpnia 2013

Kosmetyczne porządki

Witam
w końcu przy sobocie wzięłam się za porządki w kosmetyczce. Niestety część produktów musiałam wyrzucić, niestety dlatego, że nie lubię wyrzucać produktów które się jeszcze nie skończyły. Teraz moja kosmetyczka jest lżejsza o tych kilka rzeczy:


Recenzji na blogu tych produktów nie było, bo bardzo rzadko ich używałam, niektórych prawie wcale, ale teraz po jednym zdaniu o każdym z nich zaczynając od lewej strony:
1. Pomadka Color Trend od Avon nude pink
Bardzo stara, sama nie wiem po co trzymałam ją aż do tej pory skoro już była nieużywana. Fajna konsystencja i forma pisaka również mi pasowała, niestety kolor szybko przestał mi odpowiadać i poszła w odstawkę.
2. Konturówka Avon
Nawet nie wiem skąd się u mnie wzięła. Nigdy jej nie używałam, z resztą ja wcale nie używam konturówek.
3. Cień do powiek Oriflame Lilac Light
Cień ma piękny kolor i cudowną kremową konsystencję, jednak nie był moim ulubieńcem ze względu na to, że bardzo się rolował nawet przy użyciu bazy pod cienie.
4. Anew Clinical Serum do powiększania ust Avon
Produkt śmierdzi, piecze, a efektów brak, więc przestałam stosować.
5. i 6. Próbki tuszy do rzęs
Kiedyś w jakiejś promocji je dostałam, i byłam bardzo zadowolona. Owszem same nie malują i efektu sztucznych rzęs nie można się spodziewać, ale ja byłam z nich zadowolona, spełniały swoje zadanie. Nawet zastanawiałam się nad zakupem pełnowartościowego opakowania, ale trafił mi się fajny tusz z Yves Rocher.
7. Pędzel No Name
Miałam go jeszcze po mamie i do tej pory na lepszy nie trafiłam, niestety zaczął gubić włosy więc przyszła pora żeby się z nim pożegnać. 
8. Kolejny pędzel, ten od Maybeline
Mam kilka pędzli od nich i ze wszystkich jestem zadowolona, poz tym do ust. Niestety każdy włos idzie w inną stronę i nie da się ich udobruchać, a co więcej masowo wypadają.
9. Korektor Rimmel
Był gratisem do podkładu, ale nie używałam go. Nie odpowiadała mi jego konsystencja i zapach.
10. Błyszczyk z Myszka Diddle
Dostałam go od przyjaciółki, bardzo go lubiłam. Miał zapach gumy balonowej i pozostawiał delikatna różową poświatę na ustach.
11. Błyszczyk Oriflame
Chyba najgorszy jaki posiadałam w swoim życiu. Kolor straszny, a poza tym tak lepki, że aż ciężko z nim na ustach.
12. Paletka Ruby Rose
Uwielbiałam ją. paletka składa się z 9 cieniu, które już dawno sie skończyły, dwóch pudrów, których nigdy nie używałam i dwóch róży, które były moimi ulubieńcami. Jeden udało mi się zużyć do końca, drugi niestety nie, ale pewnie data przydatności już sie dawno skończyła więc musiałam się pozbyć tej perełki.
13. Pomadka Clinique
Dostałam ją od cioci z Kanady, niestety jej odcień nie bardzo mi przypasował.
14. Podkład Rimmel
Bardzo fajny, konsystencja aksamitna, ładnie rozprowadzał się na skórze. Zużyty prawie do ostatniej kropelki:)
15. Cień Paese
Bardzo długo nie chciałam wyrzucić tego cienia, bo jego kolor mi odpowiada, a użyłam go może ze dwa razy. Niestety cały się pokruszył i nie da się go używać;/
16. Rozświetlacz do twarzy i ciała Nola
Dostałam go od siostry, nie znam marki, ale kremowa konsystencja idealnie się nadaje na lato. Ja używałam go głównie do dekoltu ponieważ ma w sobie drobinki brokatu.
17. Mleczko do ciała Garnier
Masakra. Chciałam je jak najszybciej zużyć bo  jest strasznie wodniste i nieprzyjemnie się marze.

I to by było na tyle, chyba niczego nie pominęłam, a czy Wy miałyście któryś z powyższych kosmetyków, zadowolone byłyście??
Pozdrawiam i udanego weekendu życzę :)

piątek, 16 sierpnia 2013

Ochronna emalia do paznokci Oriflame Beauty

Witam,
dziś pokażę Wam odżywkę do paznokci, dzięki której udało mi się zapuścić co nieco :)



Pojemność:
7 ml

Cena:
Cena katalogowa wynosi 22 zł
produkt dostępny również w cenach promocyjnych, ja zapłaciłam 14,90 zł.

Dostępność:
Oriflame

Opis producenta:
Regeneruje, utwardza, chroni i wypełnia ubytki płytki paznokcia. Wzmacniające działanie wapnia i witaminy E. Mocne i zdrowe paznokcie w 3 dni.

Moja opinia:
Ostatnio prawdopodobnie dzięki tej emalii udało mi się zapuścić pazurki, z czym zawsze miałam problem.
W chwili obecnej wyglądają tak:


Z jedną warstwa emalii :



I  z dwiema warstwami:


Ta ochronna emalia do paznokci jest w formie lakieru. Zapakowana w tradycyjny dla tego produktu szklany pojemniczek z dość szerokim pędzelkiem przy zakrętce. Ja używam dwie warstwy emalii średnio raz w tygodniu, bo tyle utrzymuje się na moich paznokciach. Lakier jest średnio gęsty, bardzo łatwo nakłada się go na paznokcie, sam się poziomuje. Gdzieś czytałam opinie, że szybko gęstnieje, u mnie nic takiego się nie dzieje, a już jestem za połową opakowania. Nie zrobiłam zdjęcia paznokci przed stosowaniem odzywki, bo nie wierzyłam w jej cudotwórcze działanie, ale jestem zadowolona z efektów. Paznokcie w końcu udało mi się zapuścić. Są one twarde, ale nie łamią się.
 Polecam serdecznie. Dziś odebrałam moje drugie opakowanie :)
A czy Wy stosowałyście tą odżywkę lub jakąś inną z Oriflame, jakie są Wasze wrażenia??
Pozdrawiam Cieplutko

czwartek, 27 czerwca 2013

Mydlarnia u Franciszka

Witam Was bardzo serdecznie po kolejnej długiej przerwie. Dzisiejszy post chciałam poświęcić Mydlarni u Franciszka, która o dziwo ma nawet swoją filię w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie ostatnimi czasy jestem częstym gościem. Mydlarnia zrobiła na mnie ogromne wrażenie, nie tylko wnętrzem, ale również cudowną obsługą oraz asortymentem. Zapach, który unosi się w pomieszczeniu sprawia, że człowiek nie ma ochoty iść do domu, chce się nim rozkoszować. Wiem, że zdjęcia, które Wam przedstawię poniżej nie oddadzą uroku tego miejsca, ale mimo wszystko chciałam ich Wam kilka pokazać. Uprzedzam foty robione są telefonem.


Wnętrze utrzymane jest w jasnych barwach, półki i regały w białym kolorze. Pomieszczenie trochę w starodawnym stylu.


Na każdej z pólek znajduje się odrębny asortyment, pięknie poukładany i dobrany kolorystycznie.


Oczywiście w mydlarni nie może zabraknąć kul do kąpieli, nimi jest udekorowany cały wielki stół.

Dodatkowo mnóstwo świec, przepięknie wyglądających i cudownie pachnących mydełek

Całość rewelacyjnie wyeksponowana. Miejsce jakby oderwane od rzeczywistości, gdzie czas zaczyna płynąć wolniej niż na zewnątrz.



Nie byłabym sobą, gdybym już przy pierwszej wizycie nie dokonała drobnych zakupów.
Na pierwszy ogień poszły piorące orzechy, o których możecie poczytać TUTAJ



i zdecydowałam się na Masło Kartie, czyli inaczej masło Shea naturalne do ust, o którym więcej TUTAJ


A czy Wy znacie Mydlarnię u Franciszka, lubicie ich produkty?? U mnie niebawem opinie posiadanych produktów.
Pozdrawiam Cieplutko

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Ciągle pada . . .

Hej,
nie wiem jak u Was pogoda, ale u mnie deszcz pada prawie nie przerwanie od kilku dni. Dziś już trzecia burza za nami, wiatr wieje jak szalony. Osobiście nie bardzo lubię taką pogodę, tym bardziej,  że wielu ludziom krzywda się dzieje i jeszcze wielu się stanie. Poziom wody przekracza granice możliwości, a ziemia już nie chce chłonąć wody. Ludzie tracą cały dorobek życia, ceny znowu pójdą w górę, bo rolnicy nie wjadą w pola i zboże będzie drogie, a owoców i warzyw znowu będą braki na rynku. A przecież są kraje gdzie każda kropla wody jest na wagę złota, może nasza deszczówka nie jest zdatna do picia, ale plony w afryce można było by nią podlać. Wtedy wszyscy byli by zadowoleni, my uchronilibyśmy się od powodzi, a oni uniknęliby suszy. Tylko czy ktoś posiada magiczną różdżkę, aby przenieść tą wodę tam gdzie jest potrzebna?
pozdrawiam

wtorek, 9 kwietnia 2013

BingoSpa kolejny raz :)

Witam Was bardzo serdecznie, dzisiejszy post poświęcony w całości będzie trzem kosmetykom, które otrzymałam w ramach współpracy od firmy BingoSpa za co bardzo serdecznie dziękuję.



Na pierwszy ogień idzie Szampon borowinowy i 7 ziół, o którym możecie poczytać sobie TUTAJ


Dostępność:

Koszt:
300 ml - 10 zł.

Opis producenta:
Szampon borowinowy BingoSpa zawiera starannie dobraną kompozycję siedmiu naturalnych ekstraktów ziołowych: 
- z rozmarynu
- szałwii
- nasturcji
- łopianu
- cytryny
- sosn
- rukwi
które wzmacniają cebulki włosowe, działają tonizująco. Szampon BingoSpa pomaga odzyskać włosom sprężystość, elastyczność i puszystość oraz powoduje, że mniej się przetłuszczają. Włosy są optymalnie nawilżone i odżywione na całej długości. Odzyskują witalność i sprężystość, są pełne blasku, miękkie i delikatne w dotyku.

Moja opinia:
Szampon znajduje się w przezroczystej, plastikowej butelce z zakręcanym metalowym korkiem. Kolor szamponu jest czerwony, a zapach przepiękny, jest wydajny i bardzo dobrze się pieni. Niestety na tym plusy tego szamponu w moim odczuciu się kończą. Kilkukrotnie próbowałam oswoić się z tym szamponem, zużycie jest widoczne na zdjęciu, niestety nie udało się. Producent obiecuje włosy miękkie, sprężyste i pełne blasku, jednakże po użyciu tego szamponu na głowie miałam jeden kołtun i ogromny problem z rozczesaniem go- no tak nikt nie mówił, że będzie łatwo. O blasku i miękkości nie wspomnę, bo nie były widoczne i wyczuwalne, wręcz przeciwnie włosy były jeszcze bardziej sianowate niż zwykle. Nie mam problemu z włosami przetłuszczającymi się, więc w tym temacie wypowiedzieć się nie mogę. 

Kolejnym produktem jest Peeling błotny do twarzy kwasy owocowe, o którym TUTAJ możecie przeczytać.



Dostępność:

Koszt: 
100 g - 12 zł.

Opis producenta:
Drobnoziarnisty peeling błotny Bingo Spa do twarzy z kwasami owocowymi AHA delikatnie usuwa martwy naskórek. Zawiera 10% naturalnego błota z Morza Martwego, 2% mielonych pestek z oliwek i pięćdziesięcio procentowe kwasy owocowe. W przypadku ceru tłustej błoto z Morza Martwego oczyszcza zatkane pory skóry (poprzez absorbcję z porów nieczystości) oraz zapewnia działanie bakteriobójcze. Bardzo istotne dla osób z cerą tłustą i mieszaną jest to, iż błoto powoduje istotne zwężenie porów skóry. Kwasy owocowe złuszczają naskórek. Zwiększają poziom nawilżenia skóry czego efektem jest poprawa elastyczności i zewnętrznej warstwy skóry. Po starannie wykonanym peelingu BingoSpa skóra jest oczyszczona i wygładzona, bardziej podatna na działanie aktywnych substancji zawartych w innych preparatach BingoSpa. Nie zawiera barwników i substancji zapachowych.

Sposób Użycia:
Opuszkami palców rozprowadzić peeling na twarzy i szyi. Delikatnymi, kolistymi ruchami masować skórę, następnie spłukać wodą. UWAGA!! W czasie stosowania preparatów zawierających kwasy AHA , kwas glikolowy, kwas mlekowy należy bezwzględnie unikać eksponowania skóry na promieniowanie UV- opalanie solarium.

Moja opinia:
Z tym produktem polubiliśmy się od pierwszego użycia:) Ale zacznijmy od początku, czyli od opakowania. Peeling jest zapakowany w standardowe jak dla Bingo opakowanie-plastikowy, przezroczysty słoiczek z czarną również plastikową nakrętką. Zapach bardzo delikatny, dla mnie obojętny. Kolor szary, drobinki czarne i brązowe:) Konsystencja jest gęsta, a drobinki malutkie więc spokojnie nawet 2 razy w tygodniu mogę używać tego peelingu, bo nie jest on zdzierakiem, który zrobi mojej twarzy krzywdę. Bardzo łatwo się  go aplikuje, przyjemnie peeilinguje i bezproblemowo się zmywa. Nie pozostawia zaczerwienionej skóry. Peeling fajnie złuszcza naskórek, pozostawia skórę gładką i delikatną. Ja jestem zdecydowanie na tak, to najlepszy peeling z jakim miałam do czynienia.


Na sam koniec pozostawiłam krem pielęgnacyjny zawierający Zea Mays.



Dostępność:
tak jak pozostałe produkty z tego postu w sklepie internetowym

Koszt:
100 g - 14 zł.

Opis producenta:
Krem pielęgnacyjny z Zea Mays BingoSpa zawiera olej kukurydzy. Polecany dla skóry mieszanej, tłustej i problematycznej (np. zmiany trądzikowe). Olej kukurydzy BongoSpa zawiera 55-65% kwasu linolowego, 12-14% kwasu palmitynowego, 4% kwasu stearynowego, 29% kwasu olejowego oraz bardzo dużą ilość witaminy E (do 1 g/ kg). Polecany zarówno dla skóry tłustej, mieszanej, dojrzałej jak i suchej, wrażliwej i zmęczonej. Posiada właściwości odżywcze, uelastyczniające, łagodzące, poprawia  mikro krążenie w skórze. Pheohydrane - kompleks wyciągów z Laminaria Digitata (listownica palczasta) i Chlorella vulgaris; głęboko nawilża, odbudowuje obecny w skórze NMF i restrukturyzuje płaszcz hydrolipidowy; wspomaga utrzymywanie odpowiedniego poziomu nawilżenia na długi czas. Jest jednym z najefektywniejszych kompleksów algowych; ma działanie nawilżające jeszcze przez 7 dni po zakończeniu stosowania. Krem BingoSpa to krem o lekkiej konsystencji. Szybko się wchłania. Dzięki niemu skóra staje się jedwabiście gładka oraz wyraźnie poprawia się jej sprężystość i jędrność.

Moja opinia:
Oczywiście krem zapakowany jest w standardowe dla BingoSpa opakowanie, czyli plastykowy, przezroczysty pojemniczek z czarną plastikowa nakrętką. Kolor jest biały, a konsystencja lekka i kremowa (jak to na krem przystało), zapach bardzo delikatny, przez chwile utrzymujący się na skórze. Mówi się, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego., jednak z tym kremem jest inaczej. W jego przypadku  chyba muszę się całkowicie zgodzić z obietnicami producenta, wszystkie są spełnione idealnie. Krem wchłania się błyskawicznie i już po chwili możemy aplikować na niego makijaż. Skóra jest nawilożona i delikatniusia, aż chce się jej dotykać i dotykać. Krem ten jest dla mnie taką odrobiną luksusu, którą serwuje sobie każdego ranka. Twarz jest promienna a ja czuję się świetnie wiedząc , że dobrze wyglądam. Nigdy nie przywiązywałam ogromnej wagi do nawilżania twarzy, ale od kiedy używam tego kremu to się zmieniło. Polecam serdecznie.


Podsumowując wszystkie kosmetyki, które wybrałam z czystym sumieniem mogę polecić peeling i krem, które mają stosunkowo niskie ceny, a są moim zdaniem bardzo dobre jakościowo. Niestety z szamponu nie jestem zadowolona i nie polecam go.


A czy Wy posiadałyście wyżej wymienione kosmetyki? Które możecie polecić, a które stanowczo odradzacie?

Pozdrawiam Cieplutko